sobota, 26 grudnia 2015

34.

9 sierpnia 2010 - poniedziałek


Ocknęłam się, słysząc przytłumione krzyki. Przetarłam zmęczone oczy, wygrzebałam się z pościeli i na palcach ruszyłam w stronę drzwi.
- Kiedy ty jej to powiesz, co?
- Jezu, nie wiem.
Serce zabiło mi mocniej. To twój głos.
- Ale jak dowiedziałeś się o ciąży Denise to się cieszyłeś, o co tu chodziło?
- Do cholery jasnej, Esme, myślałem, że to w końcu pozwoli mi o niej zapomnieć. Że ta ciąża to moja szansa ruszenia na przód. Miałem być, kurwa, ojcem. Jak mogłem kochać kogoś, kto nie jest matką dziecka, które wychowuję? Przecież to chore.
- I co, teraz nagle plany na przyszłość uległy zmianie, Denise nie jest już w ciąży, a ty nie będziesz ojcem, i co? Nagle już ją kochasz i polecisz do niej, bo trafiła się okazja, tak? – prychnęła Esme.
Przez chwilę była cisza i podejrzewałam, że mierzysz ją nienawistnym spojrzeniem.
- A dlaczego nie? Dlaczego mam zrezygnować z czegoś, co może okazać się najlepszym wyborem w moim życiu? Mam być moralny bo… bo tak wypada? – prychnąłeś, a ja mogłam tylko wyobrazić sobie, jaką miałeś minę.
W gardle zrobiło mi się strasznie sucho, a serce biło, jakby miało wyskoczyć mi z piersi.
Zrobiło mi się nawet trochę niedobrze.
- Nie wiem, dla mnie to trochę… popaprane.
- Takie jest życie, Esme. Popaprane.
- Czego ty właściwie ode mnie oczekujesz?
- Sam nie wiem. Chyba… błogosławieństwa? – parsknąłeś śmiechem.
- Nie zapominaj, że Denise to też moja przyjaciółka. Przykro mi, ale chyba w tej sprawie pozostanę neutralna.
Esme, szmato.
Każ mu od razu przyjść do mojego pokoju a nie!
- Ale Ariana to prawie jak twoja siostra. – powiedziałeś surowym tonem. – W jej sprawie też będziesz neutralna?
I nastąpiła cisza.
Chyba przechodziłam zawał serca, jedyne co słyszałam, to swój głośny oddech.
Minęła kolejna minuta, a Esme nadal nie odpowiadała.
Kiedy się odezwała, jej głos przesiąknięty był jadem i wrogością.
Nigdy nie słyszałam takiej walecznej Esme.
- Jeśli złamiesz jej serce…
- Nie…
- Nie przerywaj mi. Jeśli wyrządzisz jej jakąkolwiek krzywdę, jeśli kiedykolwiek zobaczę, jak przez ciebie płacze, jeśli nie będziesz dla niej odpowiedni, możesz być pewny, że utnę ci jaja przy samej dupie i wepchnę ci je do gardła.
Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia i wbiłam wzrok w drzwi.
Chyba zabrakło mi słów, by to konkretnie skomentować.
Potem nie usłyszałam już nic. Chyba w końcu przestaliście na siebie krzyczeć. Dopiero po pięciu minutach usłyszałam, jak Esme żegna się z tobą przy moich drzwiach i jak wychodzisz. Pół godziny później znów usłyszałam trzask drzwi, więc pewnie ona gdzieś wyszła.
Nikt nie zorientował się, że wróciłam wcześniej z pracy i byłam w swoim pokoju, biorąc krótką drzemkę.
Nikt nie zorientował się, że podsłuchiwałam całą rozmowę.
Nikt nie zorientował się, że po raz pierwszy usłyszałam, jak mówisz, że coś do mnie czujesz.
I cholera jasna, to wcześniejsze zwolnienie z pracy było chyba najlepszym, co mogło mi się w życiu przytrafić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz